Kolej, a nie metro odkorkuje Warszawę

Pomysł jest prosty: trzeba wykorzystać istniejącą infrastrukturę Polskich Kolei Państwowych. Naziemna kolejka miałaby łączyć Ożarów Mazowiecki z Legionowem. Dzięki projektowi "Kolej na metro" dzielnice takie, jak Ursus, Bemowo, Wola, czy Białołęka oraz pobliskie gminy miałyby bezpośrednie połączenie z centrum stolicy oraz możliwość dogodnych przesiadek do metra na Dworcu Gdańskim. I to wszystko na jednej Warszawskiej Karcie Miejskiej.

Kto za to zapłaci

By projekt, który stał się już wielką nadzieją mieszkańców, został zrealizowany, potrzeba ok. 35 milionów złotych na zbudowanie trzech przystanków: Fort Wola, Park Wola i Powązkowska. - Chcemy zachęcić władze miasta stołecznego, by dofinansowały nasz projekt, może dorzuciliby coś inwestorzy oraz centra handlowe. Także my dołożylibyśmy "symboliczny" milion - przedstawia finansowe potrzeby kolejki rzecznik urzędu dzielnicy Bemowo Krzysztof Zygrzak. - Prowadzimy wstępne rozmowy z innymi dzielnicami i gminami, by przyłączyły się do inicjatywy, ponieważ na kolejce skorzystałoby nie tylko Bemowo.

Wspólna sprawa łączy - Myśmy się wcześniej spotkali z Polskimi Liniami Kolejowymi (PLK), z którymi nie prowadzimy żadnej wojny - deklaruje Krzysztof Zygrzak. - Oni bardzo chętnie zbudowaliby te przystanki, ale nie mają na to pieniędzy. Dlatego chcemy im pomóc w zdobyciu funduszy, by ułatwić życie mieszkańcom naszej dzielnicy.

Montują wielką koalicję

O całej sprawie władze Woli, przez której teren przemierzałaby spora część trasy kolejki, czerpią informacje tylko z mediów. - Z naszym burmistrzem nikt się nie kontaktował - twierdzi Marta Jelin z urzędu dzielnicy, która nie potrafi na razie ocenić, czy Wola "dorzuci się" do naziemnego metra. - My ze względu na kryzys szukamy obecnie oszczędności i o finansowaniu kolejki jeszcze nie dyskutowaliśmy.

Z kolei Zygrzak deklaruje, że rozmowy będą prowadzone z każdym zainteresowanym i w ciągu dwóch tygodni okaże się ostatecznie, czy wielka koalicja zostanie zawiązana.

Gromadzenie funduszy mogłoby zakończyć się już we wrześniu, następnie ruszyłaby cała procedura związana z planowaniem i przetargami. W międzyczasie trwałoby ustalanie przewoźnika i rozkładu jazdy, a wczesną jesienią 2010 roku pierwszy pociąg połączył najbardziej zakorkowane sypialnie miasta z centrum.

Kryzys, korki i inne nieszczęścia

Gdyby nie kryzys, pieniędzy nie byłoby trzeba szukać, ponieważ trzy stacje uwzględnione były we wcześniejszych planach budżetowych PKP PLK. - Mieliśmy je budować w tym roku, ale nie mamy jednak pieniędzy - mówi MM-ce Marta Szklarek, rzecznik Polskich Linii Kolejowych. - Zostało tylko na modernizację szyn dla pociągów towarowych od Warszawy Gdańskiej do Józefinowa. Tory, które były w fatalnym stanie technicznym, zostaną przystosowane dla taborów osobowych. Wcześniej tą trasą można było osiągnąć maksymalnie prędkość 40 km/h, po remoncie wzrośnie do 80 km/h.

Metro i tak najważniejsze

Wśród mieszkańców wzrastają obawy, czy kolejka nie opóźni budowy metra na rzecz np. Pragi. - Kolejka na pewno nie zastąpiłaby metra, ma raczej pełnić funkcję uzupełniającą, bo metro jest najpilniejszą, priorytetową potrzebą Bemowa - uspokaja Zygrzak. - Nie ma też obawy, że uruchomienie nowej komunikacji z centrum opóźni rozpoczęcie budowy części zachodniej drugiej nitki metra, ponieważ to u nas, w Morach przy Połczyńskiej, będzie zajezdnia i ta część musi powstać.

Czy za rok zamiast stać w korku, mieszkańcy sypialni warszawskich będą dojeżdżać do centrum w ciągu kilku minut? Rzecznik Bemowa jest dobrej myśli: - Wokół akcji w ciągu kilku dni zrobiło się sporo pozytywnego szumu. Jesteśmy coraz bardziej przekonani, że wzrasta szansa na realizację tego projektu.

Więcej o projekcie "Kolej na metro" na stronie www.KolejNaMetro.pl

Zobacz również:
Przygotowania do budowy drugiej nitki metra
Druga nitka metra: stolica kupuje wagony**