Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moja wielka wyprawa

scrappy coco
scrappy coco
Sandomierz
Sandomierz scrappy coco
Polska - Słowacja - Węgry - Serbia - Macedonia - Grecja.

Nadszedł ten długo oczekiwany dzień wyjazdu. Kwietniowy ranek, ostatnie rzeczy do spakowania i ruszamy. Ja wraz z moim przyjacielem, jego żoną i sześcioletnią córeczką. Przed nami około 2,5 tys. kilometrów do pokonania samochodem. Trochę obawy, więcej radości przed nieznanym - wyruszyliśmy.
Trasę mieliśmy dokładnie zaplanowaną więc trzymaliśmy się wyznaczonych szlaków. Polska niestety okazała się największym wyzwaniem, gdyż jak potem się okaże tylko u nas zwęża się już zwężone odcinki dróg, a o trasie szybkiego ruchu można sobie pomarzyć. Pierwszy przystanek Sandomierz, gdzie na starówce natrafiliśmy na ekipę przygotowującą się do kolejnego odcinka "Ojca Mateusza", tu też zatrzymaliśmy się na nocleg.
Następnego dnia, około 8 rano wyruszamy w dalszą drogę, do granicy około 180 km czyli w Polskich warunkach 4 godziny jazdy. Barwinek, granica Polski i Słowacji tu po uiszczeniu odpowiednich opłat za korzystanie z dróg wyruszyliśmy dalej. Słowacja, dość ładny kraj przejechaliśmy w około 2,5 godz. i niedługo potem byliśmy już na Węgrzech o czym poinformowały nas tylko sms-y od operatora komórkowego, bo jak wiadomo granicy miedzy tymi państwami nie ma.
Węgry przywitały nas słonecznie i zdecydowanie wyższą temperaturą. Śmieszne napisy w języku węgierskim i tamtejsze stacje radiowe przysparzały nas o dobry humor. Węgry, kraj winnic i nie tak jak u nas pasących się krów tylko pasących się osłów, no i oczywiście wyczesanych w kosmos autostrad, po których 150 km/h to jakiś spacer. Gładkie, długie i szerokie, u nas to jeszcze niestety marzenie. Po 4,5 godz. Jazdy, z przystankami na tankowanie i toaletę, zbliżamy się do granicy Serbskiej. Tu niestety kontrola paszportowa spowodowana końcem UE. Ku naszemu zdziwieniu celnik przywitał nas Polskim "Dzień dobry" i po szybkim sprawdzeniu paszportów życzył miłej drogi.
Serbia - kraj przecudowny, górzysty, gościnny no i niestety najdłuższy do przejechania. 10 godz. jazdy z krótkimi przystankami to i tak super czas jaki osiągnęliśmy. Wieczorem mała przygoda z kończącym się paliwem i brakiem jakiejkolwiek stacji. Nagle jest, uffff tankujemy i tu kolejne zdziwienie, pan tankujący samochód zabłysnął polszczyzną podśpiewując, mówił "Jak się bawisz, jak się bawisz..." Widac nasi tu byli :)
Jedziemy dalej, noc ciemna i dość zimna, około 3 w nocy dojeżdżamy do granicy z Macedonią. Granica niestety zaniedbana i smutna, ale i tu spotkało nas zaskoczenie związane z naszym ojczystym językiem, bo po okazaniu paszportów celnikowi usłyszeliśmy płynną polszczyzną "Papiery samochodu proszę". Ruszamy nocą po bezdrożach Macedonii. Kraj gór, przepaści i niesamowitych widoków, które podziwialiśmy w drodze powrotnej gdyż z powrotem pokonaliśmy Macedonię w dzień, co nas tu zdziwiło to wielka szeroka, może nie tak zadbana jak na Węgrzech, ale jednak autostrada. Nad ranem dojechaliśmy do Grecji i tu dopadł nas kryzys czyli nieodparta pokusa spania. Jeszcze tylko zdążyliśmy popodziwiać Saloniki nocą i zjazd na najbliższą stację w celu zdrzemnięcia się. Ranek w Grecji przywitał nas zdecydowanie wysoką temperaturą (jak dla nas), bo już nad ranem były 23 stopnie ciepła i zerowe zachmurzenie. Po ogarnięciu się i szybkiej kawie wyruszamy w ostatni etap - cel Ateny.
Już po wyjechaniu ze stacji rozpostarł się przed nami niesamowity widok Gór "Baba" z ośnieżonymi szczytami. Kręta i szeroka autostrada wiedzie nas między górami, jeziorami i morzem Egejskim, niesamowite widoki, skały i przepaście, roślinność jakże inna niż w Polsce i wszechobecna czerwona ziemia oraz wielkie oliwkowe gaje. Po paru godzinach jazdy robimy krótki postój na toaletę i rozprostowanie kości i tu kolejne, jak dla mnie, zaskoczenie: wszędzie palny, drzewa mandarynkowe, pomarańczowe i cytrynowe obwieszone owocami i o dziwo nikt tu ich nie zrywa gdyż jak twierdzą tubylcy są nie zdrowe. Ja nie omieszkałem zerwać kilku sztuk i chociaż powąchać czy pachną tak samo jak te nasze w sklepach. Jak dla mnie to lepiej wyglądają i pachną niż ze sklepów w Polsce i zapewne lepiej smakują, ale cóż, jak Grecy ich nie jedzą to ja też.
Powoli zbliżamy się do Aten. Ruch staje się coraz większy, no i jesteśmy. Z góry wyłania się nam widok na wielkie białe miasto z czterema milionami mieszkańców. Pierwszy szok jakiego doznaliśmy wraz z kolegą, który prowadził właśnie auto po wjeździe do Aten, to brak jakichkolwiek zasad ruchu drogowego. Oprócz tego, że jezdnia dzieli się na dwa kierunki jazdy już nic nie obowiązywało, tu trzeba być bystrym, bezczelnym i mieć stalowe nerwy. Brak wydzielonych pasów ruchu powoduje to, że każdy jak sobie zajmie miejsce na ulicy tak jedzie i nie liczy się to czy to ulica jedno, dwu czy trzy pasmowa - zmieścisz się to jedź! Nikt tu nie używa kierunkowskazów, zmianę toru jazdy nikt nie sygnalizuje, po prostu wjeżdża ci przed nos i tyle. Sygnalizacja świetlna traktowana jest jak zło konieczne, po prostu przeszkadza w jeździe i często jest ignorowana, a przechodnie to już kompletnie nie zważają na to uwagi (co i my w późniejszym czasie żeśmy czynili :) ). Tu obowiązuje zasada im masz mniejsze auto tym jesteś sprytniejszy i szybciej dojedziesz do celi i co ważne, znajdziesz miejsce do zaparkowania, co jest wyczynem o czym przekonaliśmy się bardzo dokładnie z moim kolegą.
 
Nie sposób ominąć tematu skuterów i motorów, gdyż w Atenach jest ich miliony. Ci to dopiero jeżdżą jak chcą. Slalom między samochodami z kawą w ręku, pasażerem z tyłu i bez kasków to norma, tu dopiero zrozumiałem sens tych naklejek, które maja niektórzy kierowcy w Polsce "Patrz w lusterka, motory są wszędzie" - koniec cz. 1 C.D.N.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto