Os. Zachód. Plaga szczurów

Nieprzyjemne sąsiedztwo mają lokatorzy bloku B12 na osiedlu Zachód w Stargardzie.
– Strach dzieci same puszczać na dwór – mówi pani Justyna, jedna z mieszkanek. – Ale my też się boimy. Kto to widział, by w dzisiejszych czasach szczury biegały po klatkach schodowych? Widziałam na własne oczy, jak jeden dość duży szczur sunął z góry po schodach. Sąsiadka z klatki obok mówiła mi, że też je tam widziała.
Lokatorzy bloku opowiadają, że pierwsze gryzonie pojawiły się pod koniec ubiegłego roku. Ale że widzieli je sporadycznie i to tylko w piwnicy, wielkiego larum nie podnosili. Zgłosili tylko zarządcy, że są szczury.
– Nie powiem, że nie zrobili nic, bo porozkładali trutki na gryzonie – mówi pani Eliza, mieszkanka osiedla. – Tylko że one nic nie dają. Doszło już do tego, że szczury zaczynają łazić po klatkach schodowych. Chwila nieuwagi i wejdą nam do mieszkań. Chyba czas na bardziej zdecydowane działania. One już nawet przestały się bać ludzi. Ostatnio jednego widziałam przy swoich drzwiach, drugi przebiegł obok wózka, w którym była moja płtoraroczna córka. A ośmioletniego syna muszę odprowadzać do drzwi na dół, bo sam się boi schodzić po klatce.
Mieszkańcy interweniowali u zarządcy, którym jest Spółdzielnia Mieszkaniowa.
– Każe nam się czekać na swoją kolej – żalą się mieszkańcy bloku B12. – Jak długo jeszcze? Tu trzeba robić deratyzację natychmiast, bo szczury się szybko rozplenią! Potem trudno będzie sobie z nimi poradzić.
Stargardzianie czekają i próbują radzić sobie ze szczurami na własną rękę. Kilka gryzoni udało im się zabić.
– Od razu po zgłoszeniu mieszkańców podjęliśmy działania – mówi Renata Markiewicz, kierownik administracji osiedla Zachód. – Ale te szczury są odporne na wyłożone przez nas trutki. Dziś w tej klatce zostanie przeprowadzona deratyzacja. Z innych rejonów podobnych sygnałów jak dotychczas nie mieliśmy.