Plac Maxwella Itoyi? Najwcześniej za pięć lat

Przyjaciele Maxa zebrali się w sobotę wieczorem w tunelu przy PKP Stadion. Zapalili znicze i złożyli kwiaty. A na jednym ze słupów na placu położonym zaraz przy wyjściu z tunelu umieścili tabliczkę z napisem "Plac im. Maxwella Itoyi".

Na razie to jednak nieformalna nazwa placu, bo nikt jeszcze nie zwracał się w tej sprawie do władz odpowiedzialnych za nazewnictwo ulic i placów w Warszawie. – Uważamy, że nazwanie tego placu imieniem Maxwella Itoyi to dobry pomysł – mówi Jacek Fenderson, który razem ze znajomymi założył stronę "Solidarni z Maxem”.

To właśnie na stronie www.solidarnizmaksem.bzzz.net przyjaciele zmarłego Nigeryjczyka informowali o proteście przeciwko rasizmowi, który w niedzielę przeszedł ulicami Warszawy. Na stronie umieszczają także relacje od osób, które były świadkami wydarzeń z 16 maja.

– Niewykluczone, że za jakiś czas zwrócimy się do władz z propozycją nazwy dla placu – dodaje Fenderson.

Nazwa dopiero po 5 latach od śmierci

– Od razu mogę odpowiedzieć, że w tej chwili nie będzie możliwe nadanie takiej nazwy – tłumaczy Mariola Rabczon, szefowa miejskiej komisji ds. nazewnictwa w radzie miasta. Chodzi o przepisy. Uchwała miasta stołecznego Warszawy przewiduje, że nazwy placom albo skwerom można nadać dopiero po pięciu latach od śmierci patrona.

Wyjątkiem była tylko al. Jana Pawła II, której nazwę nadano jeszcze za życia polskiego papieża.

Procedura wnioskowania o nadanie nazwy konkretnemu miejscu w Warszawie nie jest skomplikowana. – Wnioskodawca musi przedstawić konkretną lokalizację. Jest ona sprawdzana w biurze geodezji i katastru, czy aby na pewno nie ma już swojej nazwy. Jeśli wnioskujemy o nadanie imienia jakiejś osoby, to do wniosku trzeba dołączyć jej krótki życiorys. Potrzebna jest także mapka sytuacyjna pokazująca położenie danego placu, czy ulicy – wyjaśnia Mariola Rabczon.

Do złożenia wniosku o nadanie nazwy jakiemuś miejscu w Warszawie potrzebne są podpisy przynajmniej 15 mieszkańców lub 5 radnych dzielnicy.

Będą publikować relacje od świadków

Grupa "Solidarnych z Maxem" zamierza na swojej stronie publikować relacje od świadków wydarzeń z 16 maja. – Mamy już trzy relacje, nagraliśmy je dyktafonem. Wśród nich jest relacja od mężczyzny, który zaraz po strzale trzymał Maxa, gdy on umierał – mówi Jacek Fenderson.

O zgłaszanie się apeluje do świadków także Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. – Z rozmów ze świadkami wiem, że nie będą oni chętnie zgłaszać się do prokuratury. Część z nich nie ma polskiego obywatelstwa, albo mają tylko prawo do tymczasowego pobytu. Boją się zadzierać z władzą – dodaje Fenderson.

Tragiczny finał policyjnej kontrol

Do tragicznych wydarzeń doszło w niedzielę kilkanaście minut po godz. 10.00, gdy policjanci pojechali na bazar przy dworcu PKS Stadion, by skontrolować legalność sprzedawanego tam towaru. Jak twierdzi komendant główny stołecznej policji, funkcjonariusze zostali napadnięci. Jeden z handlarzy miał próbować wyrwać funkcjonariuszowi broń, wtedy padł strzał. Jak się później okazało, śmiertelny.

We wtorek Prokuratura Warszawa-Praga postawiła 26 zarzutów zatrzymanym po strzelaninie. 25 osób usłyszało zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza, jedna osoba zarzut stawiania oporu przy zatrzymaniu.

Zobacz również:

Protestowali przeciwko rasizmowi

Dziś zapalą znicze dla Maxa. Jutro demonstracja przeciwko śmierci

Śmierć Nigeryjczyka: prokuratura szuka autora amatorskiego filmu

"Niech płoną znicze i komisariaty"

Strzelanina przy Stadionie: prokuratura stawia zarzuty

Protest przed komendą policji na Pradze Południe

Mężczyzna zastrzelony przy Zielenieckiej