Praga mówi STOP janosikowemu. „Bo to haracz”

Tylko w tym roku Warszawa odda miliard złotych „potrzebującym” samorządom. To aż jedna dziesiąta planowanych dochodów. System zabierania bogatym i dawania biednym nie podoba się działaczom z prawej strony Wisły.

– Bo to haracz nakładany na stolicę! – oburza się Antoni Dąbrowski, prezes Związku Stowarzyszeń Praskich. Dlatego organizacja tupie nogą i startuje z akcją społeczną „STOP janosikowe”.

Szukają poparcia
– Założyliśmy już specjalną stronę internetową, a nasze ulotki pojawią się w placówkach Warszawskiej Spółdzielni Spożywców Społem – tłumaczy Rafał Szczepański, pełnomocnik kampanii.

Podkreśla, że mieszkańcy stolicy nie zdają sobie sprawy ze skali problemu. – Za miliard złotych, który oddajemy teraz innym gminom, moglibyśmy wyremontować wszystkie ulice w mieście, zbudować most przez Wisłę, kupić 900 autobusów albo oddać 50 nowych przedszkoli – wylicza koordynator informacyjnej akcji.

Społecznicy zaznaczają, że nie chodzi im wcale o zniesienie janosikowego. – Ale uważamy, że system trzeba zreformować – wyjaśnia Antoni Dąbrowski.

Naciskają na radnych

Związek ma już gotową ekspertyzę prawną, z której wynika, że sporny podatek jest niezgodny z konstytucją. Bo nie uwzględnia kosztów związanych ze stołecznością miasta.

Więcej na ten temat: Janosikowe: Warszawa powie "basta"?

– A przecież stołeczność to nie luksus, tylko okno wystawowe państwa. Sęk w tym, że ładny wygląd kosztuje, a przez janosikowe na lifting nie ma pieniędzy – podkreśla dr hab. Lech Królikowski, prezes Towarzystwa Przyjaciół Warszawy.

Działacze szukają poparcia mieszkańców, by wywrzeć presję na lokalnych władzach. Już pod koniec stycznia przedstawili ekspertyzę na konwencie Rady Warszawy. – Wygląda to zachęcająco – komentowała wtedy w rozmowie z MM-ką Ewa Malinowska-Grupińska, przewodnicząca Rady.

Dodała, że szefowie wszystkich klubów są zgodni, że janosikowe ograniczyć trzeba: – Jeśli nasi prawnicy dadzą zielone światło, Rada przyjmie stosowną uchwałę, w której zobliguje Zarząd Miasta, by ten interweniował w Trybunale Konstytucyjnym.

Kasa dla Pragi?

Już wiadomo, że radni zajmą się spornym podatkiem na kolejnej sesji. Tymczasem społecznicy już mają pomysł, na co wydać pieniądze, które – jeśli wszystko pójdzie po ich myśli – zostaną w miejskiej kasie.

– Lwia część powinna trafić na Pragę. Bo ta dzielnica ma największy potencjał i największe potrzeby. Będziemy gościć sportowych kibiców na Euro 2012. Musimy wykorzystać tę szansę – apeluje Antoni Dąbrowski.

Pomysły są, pieniędzy brak

I proponuje: – Po pierwsze stwórzmy nową ikonę Warszawy. Bo Pałac Kultury nie jest najszczęśliwszym symbolem. Dlatego wybudujmy nowy ratusz w okolicach Portu Praskiego.

Lista życzeń jest zresztą długa. Targowa ma się zamienić w deptak z prawdziwego zdarzenia, zaś kładki pieszo-rowerowe połączą Ratuszową ze Starym Miastem oraz Centrum Chopinowskie z ul. Kępną. Na remont czekają też sypiące się XIX-wieczne budynki. Nie wspominając o obiecywanej od miesięcy rewitalizacji prawego brzegu Wisły.

Na to wszystko na razie nie ma ani grosza. – Dlatego tak walczymy o reformę janosikowego. Apetyt musimy ograniczyć. Inaczej Warszawa dostałaby etykietkę miasta, które nie chce się dzielić z biednymi – przyznaje w rozmowie z MM-ką Janusz Owsiany, wiceprezes Związku Stowarzyszeń Praskich.

Przed a po kryzysie

Janosikowe to podatek, który zamożne samorządy płacą na biedniejsze regiony. Szkopuł w tym, że jego wysokość ustalano dwa lata temu, zanim gospodarka zaczęła spowalniać, a wpływy do budżetu były dużo wyższe.

Nie tylko Warszawa płaci janosikowe. "Potrzebującym" gminom pomaga też m.in. Mazowsze. W tym roku odda 940 mln zł. A że kasa świeci pustkami, województwo zaciska pasa i zaciąga kredyt. Bo kryzys kryzysem, ale podatek zapłacić trzeba.

Więcej na: www.STOPjanosikowe.pl

Zobacz także:
Mazowsze skarży "janosikowe" do trybunału
Janosikowe: Warszawa powie "basta"?
Praga tupie nogą: dość "janosikowego"