Wychodzę z domu i praktycznie jedną nogą jestem w pięknym, dzikim i zapuszczonym parku. Jesienna barwa liści od żółtych, zielonych i czerwonych po brązowe. Kiedy zaświeci słońce, sama radość dla oczu. Zimą piękne czapy śniegu, połysk srebra w mroźne dni. Nadchodzi wiosna - pąki otwierają się powoli, coraz bardziej zasłaniając dalszą perspektywę. Latem cudowny cień.
Idziemy na spacer od ul. Reja. Zejść "golgotą " w stronę "Słowianki", czy"połamańcem" w stronę ul. Kosynierów Gdyńskich. Szybka decyzja. Schodzimy połamańcem, powrót golgotą. Wchodzimy na popękany chodnik pomiędzy ul. Reja a Zapolskiej. Jedna stara ławeczka z dwiema deskami zamiast trzech, obok pełen śmietnik. Ławeczka właśnie jest okupowana przez młodszą młodzież. Kawałek dalej, bardziej w głębi parku, stoi namiastka ławki, jedna krzywa deska całość zapadnięta. Śmietnik pełniutki, leżące obok śmieci zapełniłyby co najmniej jeszcze ze dwa śmietniki. Nocni ekolodzy wybierają tylko puszki i butelki które mogą sprzedać, reszta zostaje. Trawa po pas, krzaki zarastają to tak bardzo, że ten brud nie rzuca się w oczy.
Tę namiastkę ławki okupuje starsza młodzież, pomiędzy 18. a 50. rokiem życia (a nawet starsi). Kilka piesków załatwia właśnie swoje potrzeby, nikt się nie przejmuje jakimś tam sprzątaniem po pupilach. O, przepraszam, jest jedna pani, nachyla się i zbiera to, co zrobił jej pupilek. Brawo! Za chwilę dzieci i wnuki właścicieli psów będą się tutaj bawić.
Pomiędzy Zapolskiej a Dąbrowskiej nieźle - dwie ławeczki stoją w miarę prosto. Schodzimy w dół od Dąbrowskiej. Koszmar. Namiastka schodów, o ile to coś można jeszcze nazwać schodami. Połamane resztki płytek, zapadnięte w jednym miejscu, a w drugim wystające resztki krawężników, pozostałości po ławkach, kupa śmieci. Z wózkiem to chyba tędy przejdzie tylko jakiś desperat. A co ze starszymi ludźmi, tymi z laskami, bolącymi nogami. Trzeba mieć dużo odwagi, żeby tędy chodzić. Jedynie młodzi sprawni mają jakąś szansę na przejście i to tylko ci, co lubią ekstremalne sporty.
Możemy jeszcze zejść drewnianymi schodami w stronę wodociągów. Ślisko, zbutwiałe liście, wyszczerbione stopnie. Z wózkami i laskami powinien być zakaz przejścia. No, chyba że ryzykanci... Jakieś trzy lata temu łatano kilka schodów, fuszerka . Wracamy ul. Słowiańską, przy wodociągach resztki wyszczerbionych ławek, niektóre tak zapadnięte, że chyba tylko dla liliputów i malutkich dzieci są przeznaczone.
Wracamy przez "golgotę", bo tak mieszkańcy nazywają te schody. Dla sprawnych nóg przejście tędy wiąże się z ryzykiem, a jeszcze trzymając dziecko na ręku, próbując pchać, a raczej wciągać bokiem wózek, ryzykuje się zgubienie dziecka. Dla starszych droga praktycznie w chwili obecnej jest nie do przejścia.
Mieszkańcy, przy pomocy Urzędu Miasta, właściciela terenu, chcieli w czynie społecznym (jeszcze są tacy - i to nawet sporo) zagospodarować teren. Zero odzewu... O tym jednak w następnym artykule...
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?