Kiedy rozpoczęła się pana przygoda z pracą w szpitalu?
Oliver Suski: Podpisałem kontrakt z Centralnym Szpitalem Klinicznym w marcu zeszłego roku. Na początku pracowałem w szpitalnym oddziale ratunkowym, później przeszedłem na oddział tzw. covidowy.
A teraz pracuje pan w Szpitalu Narodowym.
Tak, teraz jestem w opiekunem w Szpitalu Narodowym. Tutaj praca wygląda inaczej, ale na początku zawsze jest trudno. Jak wchodziliśmy w okres covidowy, kiedy była pierwsza fala, to nie wiedzieliśmy z czym się mierzymy. Byliśmy tak naprawdę w przedszkolu. I teraz jesteśmy w przedszkolu tutaj, na Narodowym. To wszystko jest dla nas nowe.
Pojawią się informacje, że w pierwszym polowym szpitalu w Polsce panuje chaos.
Trzeba pamiętać, że ten szpital powstał w bardzo krótkim czasie. Oczywiście mamy braki, ale to są sprawy typu bandaże, czyli drobne rzeczy. To wszystko jest dostępne, tylko musimy przywozić z magazynów.
Czyli respiratory też macie?
Mamy nowe respiratory, ale my ich na razie nie używamy.
A w razie potrzeby będą lekarze, który je obsłużą?
Przechodziliśmy szkolenia. Są obowiązkowe dla każdego pracownika, który wchodzi na Stadion Narodowy. To były szkolenia z respiratorów - z obsługi, ale również z umiejętności monitorowania pacjentów. Każdy pracownik, który pracuje – nie tylko na OIMI-e, musi posiadać taką wiedzę.
Ilu pacjentów obecnie przebywa w Szpitalu Narodowym i w jakim są stanie?
Obecnie mamy 35 pacjentów na Narodowym, ale przybywają każdego dnia, tym samym jest coraz więcej pracy. To są pacjenci świadomi, podpięci pod monitoring. Kilka osób wymaga większego skupienia, ponieważ mają mniejszą saturację czy zapalenie płuc, ale nie trzeba podłączać ich do respiratora.
W jakim są wieku?
Mamy tutaj pacjentów zróżnicowanych wiekowo. Są też pacjenci 30-40 lat, czyli młodzi ludzie. Przechodzą tę chorobą ciężko. Widzimy ich cierpienie.
Jak wygląda pana dyżur?
Dyżury trwają 24 godziny, od 7 do 7. Na początku wchodzimy do strefy czystej, gdzie przygotowujemy się do wejścia do strefy brudnej, tzw. covidowej. Następnie ubieramy trzy pary rękawiczek, kombinezon, zakładamy maseczkę, gogle, przyłbicę, ochraniacze na buty i na głowę, po czym zaklejamy wszystko taśmą, żeby to było szczelne. Jeśli mamy gotowy strój ochronny to wchodzimy na oddział. Tam witamy się z poprzednią grupą, która zdaje nam relacje z dyżuru i przekazuje pacjentów. Następnie nasz przełożony zleca nam zadania. Najczęściej zaczyna się od sprawdzenia wszystkich parametrów życiowych u każdego z pacjentów – ciśnienie, tętno, oddech. Przeprowadzamy też szybki wywiad, żeby dowiedzieć czy coś zmieniło, a może poprawiło. Jeśli nic się nie dzieje to przechodzimy do następnego pacjenta. Zdarza się, że mamy pacjenta, jak np. wczoraj. Mężczyzna, 42 lata, bardzo silna niewydolność oddechowa, zapalenie płuc, skarży się cały czas, że nie może złapać oddechu. My możemy włączyć tylko tlenoterapię czy paracetamol na zbicie gorączki. Choroby współistniejące są najgorsze. W tym przypadku cukrzyca, wysoki cholesterol i waga 140 kg. To jest problem. Są jednak i dobre wiadomości – dzisiaj [9 listopad – przyp. red] już niektórzy pacjenci będą wypisywani w stanie dobrym, gdzie mogą kontynuować leczenie izolacyjne w domu.
Kiedy znajdujecie czas na odpoczynek? Tak długi dyżur wymaga dużego nakładu energii.
Pracujemy w systemie trzy na trzy, czyli trzy godziny pracujemy w kombinezonie, trzy godziny odpoczywamy. To są naprawdę dobre warunki. Rząd stanął na wysokości zadania. Mamy osobne pomieszczenia socjalne, w których znajdują się leżanki. Możemy tam odpocząć i zregenerować się.
Ile osób pracuje na dyżurze?
Na wczorajszym dyżurze było pięciu ratowników medycznych, czterech opiekunów, dwóch lekarzy i sześć pielęgniarek. To jest duży skład na trzydzieści pięć osób. Każdy pacjent może czuć się dopieszczony.
Ale teraz pacjentów jest mało, co będzie w sytuacji, kiedy przybędzie ich dużo więcej?
Z tego co się orientuję, cały czas pojawiają się nowe osoby w zespole. Wiem, że przyjeżdża mój kolega ze Szczecina. Poza tym są ludzie z Kielc, z Radomia czy z Mazur, które wspomagają nasz zespół. Każdy się wspiera, nie ma zgrzytów.
Dlaczego na tę chwilę jest tak mało pacjentów w Szpitalu Narodowym? Cały czas słyszymy, że przybywa osób zakażonych i brakuje miejsc w innych szpitalach.
Mnie też nurtowało to pytanie, ale musimy pamiętać, że Narodowy jest szpitalem, gdzie pacjenci są przyjmowani według kategorii lekkich, bądź niezagrażających życiu. W samej Warszawie mamy ok. 1500 zachorowań dziennie. Większość izolowana jest w domach, na kwarantannach. Jak wyjeżdża zespół ratownictwa, to najczęściej są to przypadki, gdzie trzeba podłączyć pacjenta do respiratora, więc to już pacjenci specjalistyczni. My jeszcze nie jesteśmy tak gotowi, żeby przyjmować te najcięższe przypadki.
Jak wyglądają sale w tym szpitalu?
To są duże przestrzenie. Na poziomie -1 Stadionu Narodowego przeznaczone zostały sektory, od A do H. W jednym boksie znajduje się 18 łóżek w odstępach 1,5 m.
Jaką funkcję pełni wojsko?
Wojsko zajmuje się technicznymi sprawami. Wspiera nas, jeżeli musimy jechać do magazynu i przewieźć leki czy rozpakować wody - substancje, które są podawane do kroplówek. Ich tak bardzo nie widać, ale jest duża ekipa Wojska Polskiego, która wykonuje tzw. czarną robotę fizyczną. Bez nich nie dalibyśmy sobie rady. Tak samo straż pożarna, która też jest przeszkolona i pomaga przy pacjentach. Potrafią zmierzyć parametry, pobrać wymaz. Pomaga nam również firma, która dba o porządek. Odpowiadają za codzienną dezynfekcję każdego łóżka, sprzętu czy każdego elementu, który można dotknąć. Mamy też dostarczane ciepłe posiłki czy posiłki regeneracyjne.
Co powiedziałby Pan osobom, które nie wierzą w COVID-19?
Ja nie będę przekonywał czy SARS-CoV-2 istnieje czy nie. Aczkolwiek zapraszam do mnie, poprzesyłam filmiki, które odpowiedzą na to pytanie. Ja mam codziennie – tak jak i moje koleżanki i koledzy – do czynienia z Covidem. Mam przyjaciół, którzy też nie wierzą, że istnieje, twierdzą, że to wymysł rządu czy drugiego świata. Ja tylko chciałbym powiedzieć, że COVID-19 istnieje i jest realnym zagrożeniem dla całej populacji. Epidemia nabiera tempa. W dodatku zaczyna się grypa, już mamy pierwsze zachorowania. Czeka nas trzecia fala i ostatnia, bo jej nie zatrzymamy w takiej skali pandemicznej.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?