MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Lech prowadził w Bytomiu, ale tylko zremisował

Rafał Musioł (Bytom), Maciej Lehmann
– Czuję wielki niedosyt – mówił po meczu trener Lecha Jacek Zieliński. Osłabiony Kolejorz do momentu straty bramki był zdecydowanie lepszą drużyną niż gospodarze. Ale świeckiej tradycji stało się za dość. Po raz siódmy z rzędu w Bytomiu w starciu Polonii z Lechem padł remis. – Szkoda straconych punktów.

Nasza gra nie wyglądała źle. Akcje były składne, mieliśmy przewagę w środku boiska i nagle daliśmy Polonii się rozkręcić – mówił po końcowym gwizdku podłamany Bartosz Bosacki.

Paradoksalne jest to, że choć Kolejorz prezentował się zdecydowanie lepiej niż w zwycięskim meczu ze Śląskiem, osiągnął dużo gorszy wynik. Lecz pretensje za utratę punktów poznaniacy mogą mieć tylko do siebie. Zwłaszcza za słabą skuteczność w pierwszej połowie, kiedy to Polonia nie miała nic do powiedzenia.

Lech od pierwszych minut zaatakował gospodarzy pressingiem już na ich połowie. To zupełnie zaskoczyło rywali, którzy nie potrafili sobie poradzić z agresywnym stylem gry gości. Kolejorz przejął inicjatywę, łatwo dochodził do pola karnego bytomian, ale niestety, swoich akcji nie potrafił sfinalizować podaniem otwierającym napastnikom drogę do bramki. Absencja Arboledy, Gancarczyka, Peszki czy Stilica w środku pola nie była zauważalna. Lecz gdy nasi zawodnicy mieli coś sensownego skonstruować w ataku pozycyjnym, brakowało typowo piłkarskich atutów. Możdżeniowi, Mikołajczakowi czy Bandrowskiemu nie można było odmówić ambicji, ale czekaliśmy z utęsknieniem, kiedy ktoś z nich spróbuje przebić się przez obronę w stylu Peszki, czy prostopadle rzucić piłkę do partnera, tak jak robi to Stilić.

Nudzić się jednak nie było można, bo Lech nacierał, miał przewagę i często kotłowało się pod bramką Wojciecha Skaby. Golkiper Polonii w 38. minucie pocałował nawet z wdzięczności słupek. Po nakładce w polu karnym Kulpaki, sędzia podyktował rzut wolny pośredni. Z 17 metrów strzelił Jakub Wilk, lecz trafił tylko w aluminium. Dobrą okazję miał też Robert Lewandowski, niestety, nieczysto trafił w piłkę i gospodarze tylko najedli się strachu.

Kiedy jednak w 63. minucie, najlepszy snajper Lecha otrzymał świetne podanie od Wilka i w sytuacji sam na sam ze Skabą strzelił nie do obrony, wydawało się, że tym razem remisu nie będzie. Kolejorz nie tylko prowadził, ale całkowicie kontrolował przebieg wydarzeń na boisku. I wtedy stało się coś niesamowitego. Na murawę w miejsce Miroslava Barcika wszedł Michał Zieliński i całkowicie odmienił grę zespołu gospodarzy.

Polonia po raz pierwszy od dawna zagrała z dwoma napastnikami i jak się okazało, stanowiło to dla poznaniaków spory problem.
To właśnie w 71. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony Zielińskiego, a niepilnowany Radzewicz mocnym uderzeniem pokonał Bur ica i uratował punkt dla Polonii.

– Musiałem się chwilę zastanowić, bo piłka spadła mi na prawą nogę, a nią mogłem uderzyć tylko na „długi słupek”. Już widziałem, że z prawej strony biegną na mnie obrońcy, postanowiłem więc poświęcić ułamek sekundy, żeby kopnąć z lewej. Ćwiczyłem to ostatnio na treningach i jak widać, opłaciło się, bo zdobyliśmy cenny punkt – mówił zdobywca gola dla gospodarzy.

Wyrównująca bramka i falowe ataki Polonii w ostatnich minutach definitywnie zatarły wrażenia, jakie towarzyszyły obserwatorom tego spotkania na jego półmetku.
– Czy powinniśmy grać dwójką napastników od pierwszej minuty? Jasne, że tak było można, nawet trzech też da się wystawić – kontrował dziennikarzy Szatałow. – Ale moim zdaniem atak Podstawek – Zieliński jest lepszy, gdy rywale są już podmęczeni w obronie – dodał poważniej.

Radość gospodarzy i irytacja gości nie pozostawiały wątpliwości, dla kogo ten jeden punkt ma większą wartość.
– Po strzeleniu gola byliśmy bliscy zwycięstwa, ale niepotrzebnie daliśmy się zepchąć do obrony, a Polonia rzuciła wszystko na jedną szalę i dopięła swego. Szkoda, bo liczyliśmy na trzy punkty i powrót do walki o mistrzostwo Polski. Trzeba tę stratę szybko odrobić w kolejnych meczach – stwierdził po ostatnim gwizdku arbitra Robert Lewandowski .

Można tylko żałować, że trener Jacek Zieliński tak późno zdecydował się na zmiany. Cueto wyraźnie ożywił w końcówce atakującego w jednostajnym tempie Lecha.
Tymczasem w szybkim tempie od Kolejorza odjeżdżają rywale. I to jest bardzo denerwujące i niepokojące...

Polonia Bytom - Lech Poznań 1:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Robert Lewandowski (63), 1:1 Marcin Radzewicz (71).
Polonia: Skaba - Hricko, Kulpaka, Killar Ż, Kotrys, Barcik (69. Zieliński), Nowak, Grzyb, Bażik (46. Sawala), Radzewicz (76. Tomasik), Podstawek.
Lech: Burić - Wojtkowiak, Bosacki Ż, Kikut, Djudrjević, Możdżeń, Injać, Bandrowski, Wilk (82. Cueto) - Mikołajczak (89. Zapotoka), Lewandowski Ż.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wyjazd reprezentacji Polski z Hanoweru na mecz do Hamburga

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto