Wojciech Hadaj z Legii: Spiker nie może być obiektywny
Jaka atmosfera panuje na Legii po wydarzeniach z meczu z Jagiellonią?
Smutek, zdenerwowanie, niepewność. Towarzyszyły nam one do środowej decyzji Komisji Ligi. Już wiemy, że wojewoda nie zwiększył kary. Na szczęście! Cóż, za pewne historie trzeba ponosić konsekwencje.
Czytaj także: Zadyma na meczu Legia - Jagiellonia. Wojewoda nie ukarał Legii
Na konferencji prasowej Bogusław Leśnodorski i Dariusz Mioduski wyglądali na zdruzgotanych. W czasie ponad 18 lat pracy w Legii spotkał się Pan z tak emocjonalną reakcją władz klubu?
Nie pamiętam aż tak przybitego prezesa. Ani obecnego, ani jego poprzedników. Były różne trudne sytuacje, były dotkliwe kary. Ale Legia nigdy nie miała prezesa tak utożsamiającego się z klubem jak Bogusław Leśnodorski. Wcześniej byli to zwykle pracownicy najemni, zatrudnieni przez kogoś.
Jak wyglądała niedzielna sytuacja z Pana perspektywy?
Była trudna jeszcze przed przybyciem na stadion kibiców Legii. Fani z Białegostoku pojawili się na trybunach wyjątkowo wcześnie, bo mniej więcej dwie godziny przed meczem. Z tego co wiem, pociąg kibiców Jagiellonii przyjechał wcześniej niż planowano. Będąc na stadionie, od razu zaczęli śpiewać obraźliwe piosenki o Legii. Rzucali petardy hukowe. Wtedy się nie odzywałem. Zrobiłem to i tak wcześniej niż zwykle, bo ilość obraźliwych i wulgarnych haseł z ich strony przekroczyła wszelkie normy. Od 18 lat mam do czynienia z podobnymi sytuacjami, ale tym razem było tego wyjątkowo dużo. Kiedy naszych kibiców zaczęło przybywać, musiało dojść do reakcji. Jeśli ktoś myśli, że jedni kibice będą wyzywać od najgorszych, a drudzy siedzieć cicho, to albo jest idiotą, albo urwał się z choinki.
Czytaj także: Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 1:1. Radovic wyrównuje w końcówce [FOTO]
Wzajemne ubliżanie sobie przerodziło się jednak w regularną bijatykę…
Apogeum agresji ze strony kibiców Jagiellonii nastąpiło, gdy zobaczyli swoje flagi wywieszone na sektorach legionistów. Wtedy dopadli do bramki dzielącej ich od sektora buforowego, chcieli ją zgnieść, zjeść i skopać. Każdy kibic wie, że taka sytuacja nie może trwać w nieskończoność. Jeśli ktoś przyjeżdża na cudzy teren i zaczyna niszczyć stadion, gospodarze nie będą na to patrzeć z założonymi rękami. Niezależnie, czy to Warszawa, Kraków, Poznań czy Łódź.
Więcej w serwisie polskatimes.pl. Opinie z każdej strony
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?