W przededniu rocznicy rozmawiamy z jednym z pracowników MPO, Panem Dariuszem. Od czterech lat jest kierowcą brygady, która jeździ odbierać nieczystości, z MPO związany jest prawie 20 lat, a od 16 lat, jak sam mówi, pracuje na umowie o prace. Prywatnie jest kibicem warszawskiej Legii, co potwierdza zawieszony w samochodzie szalik. Wita nas z uśmiechem i zaprasza do nowoczesnej, odebranej w tym roku śmieciarki marki "Scania" zasilanej gazem CNG.
- Jest cicha. Na pewno cichsza niż auta z silnikiem diesla, no i oczywiście bardziej ekologiczna. Nasze pojazdy są cały czas unowocześniane i zakupywane nowe. Pracodawca się stara, aby nasza praca była łatwiejsza i efektywna. Trzeba docenić starania dyrekcji w tym zakresie - opowiada nam Pan Dariusz.
Początkowo MPO oczyszczało ulice i place miejskie z błota i śniegu, usuwało śmieci z domów miejskich i prywatnych oraz je utylizowało. Wywoziło fekalia z domów nieskanalizowanych, usuwało bezpańskie zwierzęta pozbawione nadzoru. W chwili wybuchu II Wojny Światowej ZOM był już dobrze rozwiniętym i wyposażonym przedsiębiorstwem. Zatrudniał ponad 1500 pracowników, a tabor samochodowy składał się z 42 pojazdów specjalnych (polewarek, zamiatarek), 72 samochodów ciężarowych i kilkunastu osobowych.
Lata siedemdziesiąte zapoczątkowały dynamiczny rozwój MPO, cały czas zaangażowanego w odbudowę i nowe inwestycje dla Warszawy, takie jak Zamek Królewski, Wisłostradę, Trasę Łazienkowską czy Dworzec Centralny. W 2003 roku przedsiębiorstwo komunalne zostało przekształcone w spółkę MPO, a w 2011 r. nastąpiło połączenie Spółki z Przedsiębiorstwem Robót Inżynieryjnych Budownictwa Warszawa sp. z o.o. Także w tym samym roku Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania w m.st. Warszawie sp. z o.o. przejęło jedyną w Warszawie i pierwszą w Polsce spalarnię odpadów zwaną Zakładem Unieszkodliwiania Stałych Odpadów Komunalnych (ZUSOK).
Nowa jakość dzięki nowym pojazdom
Dziś nowy pojazd, którym mieliśmy okazje się przejechać zabiera niemal 10 ton. Co pozwala zabierać odpady praktycznie przez pół zmiany, a więc około 4 godziny. Potem trzeba zjechać do spalani, zrzucić je i kolejne pół zmiany zabierać nieczystości. - Te auta mają także mnóstwo zabezpieczeń: ABS, asystent pasa ruchu, kamerę cofania, automatyczny hamulec, a także są komfortowe. Mają klimatyzacje, kabina jest dość duża i wygodna. Spędzamy w tym samochodzie dużo czasu, więc jest to naprawdę ważne, żeby auto było dostosowane do naszych potrzeb - opowiada nam Pan Dariusz.
Niestety jak i wiele innych branż, tak i w tym przypadku są problemy z rotacją pracowników, a co za tym idzie także liczbą zatrudnionych. To jest odczuwalne szczególnie w czasie urlopowym. - Często jest tak, że ludzie przychodzą, ale po miesiącu czy dwóch stwierdzają, że praca jest dla nich za ciężka czy się nie nadają - tłumaczy Pan Dariusz - Natomiast fakt też, że zdarzają się różne sytuacje. Nie możemy wjechać gdzieś odebrać odpadów albo ktoś nas zastawi czy inaczej utrudnia pracę. Trzeba mieć trochę grubej skóry, nie ma co się kłócić, bo my wiemy, że po prostu wykonujemy swoją pracę - opowiada.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?