Lotnisko Warszawa-Radom. Coraz bliżej otwarcia, ale wciąż wiele niewiadomych. Kto stamtąd poleci? "Rozmawiamy ze wszystkimi"

Terminal lotniska został już ukończony i otrzymał zgodę na użytkowanie. To właśnie od zwiedzenia terminala zaczynamy swoją wizytę na nowym lotnisku. Pierwsze skojarzenie? Lotnisko Warszawa-Modlin. Duże przestrzenie, przygotowane na tabuny pasażerów, których szczerze mówiąc jakoś tu sobie nie wyobrażam. Staram się jednak nie podchodzić do tego miejsca z żadnymi uprzedzeniami ani oczekiwaniami.

Wycieczkę po lotnisku prowadzi dyrektor portu - Grzegorz Tuszyński. Jak słyszymy lotnisko ma być przygotowane przede wszystkim na samoloty średniego zasięgu. W pierwszym roku działalności, jak podkreśla dyrektor niepełnym, według szacunków planują obsłużyć 250 tysięcy pasażerów. W 2024 szacują, że może to być już 450 tysięcy pasażerów. Czy tak będzie? Na pewno będziemy starać się to zweryfikować.

Dyrektor zapewnia nas, że lotnisko może pełnić rolę awaryjnego lub zapasowego dla portu lotniczego im. Fryderyka Chopina. Wylądować może tu każda maszyna, pas startowy został przedłużony do 2500 m (wcześniej 2000 metrów). Jednak głównie lotnisko przeznaczone jest dla maszyn średniego zasięgu. Największe, ze względu na długość pasa, mogą mieć problem z wystartowaniem przy pełnym obciążeniu.

– Zalewanie takiej maszyny paliwem nie do pełna oznacza, że traci swój zasięg, dlatego start największych maszyn z Radomia byłby raczej bezcelowy – tłumaczy dyrektor Tuszyński– Nie ma natomiast przeciwwskazań, żeby nawet największa maszyna, już z mniejszym tonażem tj. bez paliwa, tutaj wylądowała. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że to przewoźnik wskazuje lotnisko zapasowe. Niektórzy chcą dokonać audytu na lotnisku zanim się zdecydują na taki ruch. Tak jest np. z Emirates – dodaje.

Podczas sierpniowej wizyty na lotnisku na Okęciu dowiedzieliśmy się, że osiągnęło ono już praktycznie swój poziom sprzed pandemii i jest bliskie maksymalnej liczby dobowych operacji lotniczych. Pierwsze w kolejności do wypchnięcia z lotniska byłyby loty czarterowe i taki profil potencjalnie miałoby mieć lotnisko Warszawa-Radom. Na razie jednak wiadomo wyłącznie, że operować na tym lotnisku będzie państwowy LOT i podpisano umowę z firmą Itaka.

Póki co Itaka na swojej stronie wskazała 10 kierunków, o których więcej tutaj. Co więcej? Na każde pytanie o przewoźników i biura podróży słyszymy od Anny Dermont, rzeczniczki prasowej Przedsiębiorstwa Porty Lotnicze, że szczegóły wkrótce. – Nie mogę powiedzieć dokładnie jacy przewoźnicy to będą, ale rozmawiamy ze wszystkimi. To nie tak, że tylko LOT chce stąd latać. Nie będą to tylko czartery, rozmawiamy ze wszystkimi ważnymi biurami i przewoźnikami, którzy operują w Polsce – mówi Anna Dermont.

Jednak dopytywana przez nas wskazuje, że faktycznie czartery będą tu na pewno najłatwiejsze do ściągnięcia odciążając lotnisko na warszawskim Okęciu. Wiemy, że Itaka sprzedaje póki co wycieczki od czerwca, a co przez pierwsze dwa miesiące? – Mogę zagwarantować, że na pewno coś stąd wcześniej odleci – słyszymy. Na szczegóły jednak wciąż czekamy. Póki co lotnisko chwali się planowaną strefą edykacyjną-rozrywkową. Ma być jedynym tego rodzaju miejscem w Polsce, dostępnym zarówno dla pasażerów i mieszkańców. Jak się okazuje lotnisko ma bowiem ambicje by być także atrakcją i miejscem spędzania wolnego czasu.

Na lotnisku będzie 9 bramek dla odlatujących i przylatujących. Zarówno dla strefy Schengen, non-Schengen i elastyczne (dwie), które można przystosować do lotów w obu wariantach. Na dzień otwarcia lotniska zatrudnionych ma być 400 osób, wciąż trwa rekrutacja na część stanowisk. Przed lotniskiem przygotowany będzie parking na około 700 miejsc i 16 stanowisk autokarowych. Nie wiadomo jeszcze jak będą wyglądały kwestie płatności za parking, ale słyszymy, że mają mieć ceny bardzo konkurencyjne wobec lotniska im. Chopina.

Samoloty będą, podobnie jak w Modlinie, parkować bardzo blisko terminalu. Nie będzie rękawów ani dowozu do samolotu. Najważniejszą z liczb wydaje się jednak całkowity koszt budowy. Jest to około 800 milionów złotych. Za lotnisko, które ma przejąć ruch czarterowy z Okęcia i utworzyć kilka połączeń konkurencyjnych, a na dziś wiemy, że operować będzie tam tylko LOT. Jestem przekonany, że za mniej niż 800 milionów złotych gotowe lotnisko Warszawa-Modlin można by przystosować do tej samej roli i wybudować w końcu połączenie kolejowe (i nieco lepsze drogowe) by port lotniczy spełniał tę samą funkcję.

Natomiast na pewno przejezdność trasy S7 od Warszawy (zapowiadana w tym roku) zadziała na korzyść Radomia. Z południa Warszawy dojedziemy tam wtedy w około godzinę lub nieco ponad godzinę. Póki co wstrzymuje się z jednoznacznymi ocenami lotniska Warszawa-Radom, ale 800 milionów złotych to ogromne pieniądze. Jeśli będzie ono świecić pustkami to ocena będzie druzgocąca, dlatego włodarzom powinno zależeć na znalezieniu atrakcyjnych połączeń i wyeksponowaniu zalet Radomia.

Mają jeszcze trochę czasu, ale wraz ze zbliżającym się terminem otwarcia lotniska presja będzie wzrastać: jacy przewoźnicy, jakie biura podróży, jakie połączenia, ile, co z odpłatnością za parking. Na odpowiedzi na te pytania wciąż czekamy. Ostateczna ocena oczywiście powinna nastąpić po roku lub dwóch działalności, ale póki co należy podchodzić do tego bardzo ostrożnie.