Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Tydzień w Warszawie za 40 zł jest jednak możliwy" - ostatni dzień reportażu

Kamil Kwiatkowski
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne fot. Polskapresse
Przeciętny dzień. Uczelnia, praca, dom. Nic szczególnego się nie wydarzyło. Wydałem 2,38zł. Ostatni, siódmy dzień reportażu o próbie przeżycia tygodnia w Warszawie za 40zł.

Budzę się o godz. 6.30 – To już ostatni dzień reportażu. Wytrwałem – pomyślałem otwierając oczy. Z jednej strony byłem szczęśliwy, ponieważ jutro będę mógł rozpocząć zjadanie zapasów przywiezionych z rodzinnego domu. Jednak z drugiej smuciłem się trochę, bo mijające siedem dni było tygodniem wyzwań. Ale zaraz. Został mi jeden dzień i 2,50zł na koncie. Nie można jeszcze powiedzieć, że mi się udało.

Zajęciazaczynam o godz. 8. Szybki prysznic i czas na ostatnie „reportażowe” śniadanie. Otwieram lodówkę i widzę duży kontrast między moją półką a półką współlokatora. Na dzisiejszy dzień pozostały mi 4 jajka, pasztet i prawie cały, wczorajszy chleb. Szynka, kiełbasa, ser żółty, parówki – to tylko kilka produktów, które mogłem znaleźć na półce współlokatora. – Jeszcze tylko jeden dzień i ja też będę mógł pozwolić sobie na takie frykasy – pomyślałem wyjmując dobrze mi znany pasztet. Posmarowałem nim 3 kromki chleba, zrobiłem gorzką herbatę i zacząłem jeść śniadanie. Przyrządziłem 2 kanapki na uczelnię (oczywiście z pasztetem) i popędziłem na metro.

Tym razem nie spóźniłem się na zajęcia. 3 godziny ćwiczeń i czas na „zakupy”. Budżet na dziś wynosi 2,50zł. Nie mam dużego pola do popisu. Kupiłem to co najpotrzebniejsze – wodę mineralną (1,39zł) i zupę błyskawiczną (0,99zł). W kasie za wszystko zapłaciłem 2,38zł. Zmieściłem się w budżecie.

Wracam do domu. Przekąsiłem 2 kromki chleba, wszystko popiłem herbatą (tradycyjnie bez cukru). Czas wychodzić do redakcji. Zrobiłem dwie kanapki z resztkami pasztetu, spakowałem zupę błyskawiczną i już pędzę dopracy. Nic szczególnego w redakcji się nie wydarzyło. Podczas czterech godzin, które tam spędziłem zjadłem dwie kanapki i zupę błyskawiczną. Wypiłem także prawie litr wody (środa była upalnym dniem).

W domu byłem ok. godz. 20.30. Głód mi nie doskwierał, ponieważ zjadłem sporo w pracy. Następnego dnia mam kartkówkę, więc wypadałoby się przygotować. Godzinanauki i czas na kolację. Został już tylko chleb i 4 jajka. Przyrządziłem więc kanapki z jajkiem na twardo (wykorzystałem 3 sztuki) i gorzką herbatę. Wszystko zjadłem ze smakiem. Jeszcze krótki relaks w postaci seansu filmowego i czas na sen.

Usypiałempodsumowując miniony tydzień. Myślałem o tym co jadłem i co robiłem, aby możliwie maksymalnie obniżyć koszty życia w Warszawie. Myślałem także o tym, że jutro wszystko wróci do normy. Nie będę musiał się ograniczać i nie będę musiał znów jeść tej zupki błyskawicznej.

Udało się. Reportaż o próbie przeżycia w Warszawie tygodnia za 40zł zakończył się sukcesem. A łatwo nie było. Jutro podsumuję ubiegły tydzień. Przedstawię plusy i minusy takiego życia. Opowiem co czułem, żyjąc w taki sposób.

Czytaj także:
*Studencie! Przeżyj tydzień w Warszawie za 40 złotych! Zaczynamy reportaż!
*Pierwszy dzień reportażu
*Drugi dzień reportażu
*Trzeci dzień reportażu
*Czwarty dzień reportażu
*Piąty dzień reportażu
*Szósty dzień reportażu

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto