Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Zapłacili mi za najedzenie się" - szósty dzień reportażu o tygodniu w Warszawie za 40zł

Kamil Kwiatkowski
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Archiwum Polskapresse
We wtorek przepłaciłem kupując w sklepie spożywczym. Byłem też na płatnym badaniu rynku degustując ciasta. Wydałem 4,68zł. Szósty dzień reportażu o próbie przeżycia tygodnia w Warszawie za 40zł.

Wtorkowe zajęcia zaczynałem o 11.30. Zaspałem, jak zwykle. Obudziłem się o godzinie 10, miałem tylko 30 minut na wszystko. Na uczelni zapowiadało się dosyć „luźno”. Tradycyjnie wziąłem szybki prysznic. Czas na przedostatnie śniadanie w tygodniu tworzenia reportażu o próbie przeżycia tygodnia w Warszawie za 40zł.

"Co dobrego tym razem sobie przyrządzić?" pomyślałem, patrząc na pasztet, końcówkę serka topionego i kilka jajek. Ten zestaw już mi zbrzydł, ale pasztet tak ślicznie wyglądał, że się na niego zdecydowałem. Posmarowałem nim dwie ostatnie kromki chleba, przyrządziłem gorzką herbatę i wziąłem się do śniadania. Wiedziałem już, że po powrocie będę musiał kupić chleb.

O godz. 11.05 wbiegam na zajęcia. Usiadłem w mało widocznym miejscu i otworzyłem zeszyt. Ćwiczenia przebiegły spokojnie, zwyczajnie, nudnie. Jeszcze tylko jeden wykład i muszę pędzić do pracy. W międzyczasie zjadłem jedno z jabłek, które wziąłem ze sobą. Po połowie wykładu musiałem wyjść. Głód nie dawał mi spokoju. Szybko wstąpiłem do najbliższego sklepu spożywczego. Kupiłem dwie bułki (0,30zł sztuka) i zupę błyskawiczną (zapłaciłem za nią 1,59zł, czyli była 59 groszy droższa, niż ta którą kupowałem w dyskoncie). Za wszystko zapłaciłem 2,19zł. Jedną z bułek zjadłem tuż za drzwiami „spożywczaka”.

Po wyjściu ze sklepu pędzę do metra i jadę do pracy. O 14.15 jestem w redakcji. Od razu poszedłem do redakcyjnej kuchni i przyrządziłem sobie zupę błyskawiczną. Zdążyłem „stęsknić się” za jej smakiem, gdyż nie jadłem jej od dwóch dni. W uczuciu głodu jaki wtedy doskwierał, smakowała naprawdę świetnie. Zjedzenie „obiadu” niestety nie zaspokoiło łaknienia, więc przekąsiłem bułkę. W pracy byłem do godz. 17.30.

- Dlaczego nie chwaliłeś się, że robisz taki reportaż? Mogę ci pomóc – powiedział Marcin, który dowiedział się o mojej próbie. Załatwił mi na wtorek udział w płatnym badaniu rynku, polegającym na degustacji ciast. O godz. 18.30 byłem już w umówionym miejscu i przystąpiłem do degustacji. Niektóre z wypieków nie były zbyt udane, jednak biorąc pod uwagę jedzenie, które spożywałem przez miniony tydzień, ciasta takie były prawdziwym rarytasem. Osoby siedzące obok mnie brały kilka kęsów i odkładały wypieki. Ja jadłem wszystkie do końca. Później kilka pytań, wypełnienie ankiety i wychodzę najedzony.

W domu byłem ok. godz. 21.30. Po drodze wstąpiłem do „spożywczaka” gdzie kupiłem chleb (2,49zł). Na kolację zjadłem jedną kromkę (byłem najedzony po degustacji) wykorzystując do końca serek topiony. Popiłem wszystko ciepłą (oczywiście gorzką) herbatą. Jestem wykończony. Jeszcze tylko szybka kąpiel i czas spać.

Jutro ostatni dzień reportażu. W budżecie na jutro pozostało mi ok. 2,50zł.

Czytaj także:
*Studencie! Przeżyj tydzień w Warszawie za 40 złotych! Zaczynamy reportaż!
*Pierwszy dzień reportażu
*Drugi dzień reportażu
*Trzeci dzień reportażu
*Czwarty dzień reportażu
*Piąty dzień reportażu

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto