MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

W Warszawie nieważne gdzie, ważne żeby budować metro. Dlatego najpierw dostaniemy złą linię trzecią zamiast dobrej czwartej

Kamil Jabłczyński
Kamil Jabłczyński
SZYMON STARNAWSKI /POLSKA PRESS
Zakończyły się wybory samorządowe, więc ktoś mógłby pomyśleć, że tematy infrastrukturalne i obietnice wyborcze odchodzą w zapomnienie. Jest jedna o której jednak warto przypominać, bo jest kompletnie bez sensu. Dlaczego jednak mimo krytyki ekspertów jest realizowana? Bo nieważne gdzie i jak ważne, żeby budować w Warszawie metro.

Tekst ma charakter felietonu

Nie dla M3

W czasach republiki rzymskiej Katon powtarzał często: a poza tym sądzę, że Kartaginę należy zniszczyć. Tak też i ja w kolejnym tekście powtarzam, że przebieg linii M3 jest bez sensu, a jej budowa przed linią M4 to kompletny absurd. Mówił o tym nie jeden ekspert, także w rozmowie ze mną, na naszym portalu, mówiła o tym w kampanii samorządowej kandydatka Lewicy i ruchów miejskich, Magdalena Biejat. To nie tak, że to jakiś spisek przeciwko pomysłowi obecnej ekipy w ratuszu.

Sporo osób zadaje sobie, całkowicie słusznie, pytanie: dlaczego w sumie w takim razie prezydent Rafał Trzaskowski i jego ludzie za wszelką cenę dążą do budowy tego odcinka i to w pierwszej kolejności? Cóż, nie ma prawdopodobnie jednoznacznej odpowiedzi. Być może arytmetyka wyborcza, obietnica złożona akurat tamtym mieszkańcom, może przekonanie płynące od autorów tej koncepcji z ratusza, a może efekt utopionych kosztów (wybudowany peron na Stadionie Narodowym i dotychczas wykonane prace).

Ważne, żeby budować

Moim zdaniem przede wszystkim chodzi o to, żeby budować. Nieważne gdzie, nieważne jak, nieważne czy w odpowiednim rachunku ekonomicznym. Po prostu metro w Warszawie musi się budować. Przez cały czas. A akurat tak wyszło, że ten odcinek jest w największym stopniu zaawansowania. Nieważne, że prognozy ruchu pasażerskiego są na naprawdę niskim poziomie. Że zysk dla miasta mizerny, że dodatkowo obciąży łącznik na stacji Świętokrzyska, że linia M4 wypada w prognozach i planach lepiej.

Na linię M4 musielibyśmy dłużej czekać. Dopiero ruszają prace przedprojektowe (przetarg jeszcze trwa), zanim projekt, zanim budowa, to może potrwać do co najmniej 2030 roku. Mogłyby się pojawić zarzuty - dlaczego nie budujecie metra? Nic to, że w tym czasie powstają linie tramwajowe, można wyznaczać buspasy i na inne sposoby poprawiać transport publiczny w mieście. Konstatacja jest taka, że trochę wszyscy jesteśmy winni. Bo choć sam się sprzeciwiam linii M3 w tym kształcie to przecież też bym chciał, żeby coś widocznego działo się w temacie metra. Nie wszyscy rozumieją, że to nie jest szybki i łatwy proces.

Czy da się inaczej?

To trochę samonapędzająca się karuzela, z której dziś bardzo trudno zeskoczyć. Zeskoczyć i powiedzieć, musimy się na chwilę zatrzymać. Mamy dane, mamy analizy, skupmy się na M4, ale musimy ją najpierw zaprojektować. Dajcie nam w spokoju pracować przez.. no może nawet kilka lat. W tym czasie wybudujemy tramwaj na Gocław. Tak bym to sobie wyobrażał, ale chyba nie mam już złudzeń, że to się nie stanie.

Właśnie dlatego, jak napisałem w tytule, najpierw dostaniemy złą linię trzecią zamiast dobrej czwartej. Dla porównania tylko przypomnę, że linia metra M3 ma w wielu miejscach prognozowane potoki pasażerskie na poziomie 6 tysięcy pasażerów na godzinę (na poziomie tramwaju) a linia M4 w centralnym odcinku nawet 14 tysięcy. Więcej niż linia M1 obecnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Koniec sprawy Assange'a. Ugoda z USA zapewnia mu wolność

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto