Co to oznacza dla mieszkańców?
“Dzięki nim możliwe jest nie tylko skrócenie czasu przejazdu, ale także poprawa punktualności. Spóźnionemu autobusowi będzie można pomóc dzięki „zielonej fali”, a jadący przed czasem dłużej postoi na czerwonym świetle” - chwali się ratusz nie dodając czy wraz ze spóźnionym lub przedwczesnym autobusem postoją także kierowcy samochodów osobowych.
Kierowcy do tego, że są ignorowani jak piszą i mówią - niestety przywykli.
Praktyka potwierdziła założenia projektu: uprzywilejowanie komunikacji publicznej przekłada się na szybszy przejazd ulicą Radzymińską, co z pewnością odczuli pasażerowie - podaje dalej ZTM i urząd miasta.
Z pewnością? Czyli nie sprawdzono odczuć pasażerów, ale jakieś różnice się pojawiły, więc tak założono. No dobrze, to sprawdźmy te różnice.
Czas przejazdu autobusów skrócił się nawet o kilkadziesiąt procent. Najbardziej uprzywilejowane relacje, czyli od ulicy Tarnogórskiej do przystanku Bieżuńska w porannym szczycie komunikacyjnym oraz od stacji Metro Trocka do Tarnogórskiej w szczycie popołudniowym, autobusy pokonują odpowiednio o 34,8 proc. (dwie minuty) i 25,1 proc. (półtorej minuty) szybciej. Najwięcej zyskują linie przyspieszone, gdy ruch na ulicy Radzymińskiej jest mniejszy. Możliwe jest wtedy przejechanie odcinka, na którym działa system, nawet o połowę szybciej - czytamy dalej na stronach ZTM i urzędu miasta.
Łącznie zyskano zatem 3,5 minuty. Rewolucja i przyszłość. Byłoby więcej, gdyby był mniejszy ruch. Innymi słowy wszystko by się udało, gdyby nie ci przeklęci kierowcy.
Teraz już na serio. Po pierwsze, nieprzypadkowo podano dane w procentach, bo dwie i półtorej minuty nie robią takiego wrażenia na czytelniku. Po drugie, kiedy proponowano wybudowanie dodatkowej stacji Plac Konstytucji, na pierwszej linii metra, to przejazd do centrum z Mokotowa i Ursynowa wydłużałby się o dokładnie tyle samo: dwie lub półtorej minuty. Wtedy nie stanowiło to problemu. Teraz to ogromny zysk czasowy. Jak widać, nie pierwszy raz, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Dodając do tego, że w ostatnich dniach zapowiedziano zwężanie ulicy Puławskiej i Alei Jerozolimskich ciężko nie ulec wrażeniu, że miasto ignoruje bardzo dużą grupę ludzi jaką są kierowcy. O tym, że dialog z kierowcami w żaden sposób nie jest prowadzony świadczyć mogą też wyrazy radości wielu z nich z wstrzymania powiększenia strefy płatnego parkowania.
Warto zastanowić się czy przesiadka do komunikacji miejskiej powinna być obowiązkiem z przymusu czy rzeczą naturalną dzięki atrakcyjnej sieci połączeń i alternatywy dla samochodu. Zaraz potem trzeba pomyśleć czy Warszawa jest gotowa komfortowo przewozić transportem publicznym tylu kierowców ilu chciałaby żeby przesiadło się ze swoich samochodów. Jeżeli nie to oni i tak tego nie zrobią.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?