Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niesamowita przemiana i zwycięski pościg Politechniki

Xathloc
Xathloc
Warszawiacy, którzy grali początkowo bardzo nieskładnie, po dwóch przegranych setach podjęli walkę i zwyciężyli z AZS Częstochowa 3:2.

W niedzielę Derby Warszawy


Pierwszy set był dość wyrównany. Oba zespoły próbowały grać swoje, jednak siatkarze gości sukcesywnie zdobywali przewagę. Po pierwszych piłkach widać było, że Politechnika skazana jest na pogoń za lepiej dysponowanym rywalem. Siatkarze z Częstochowy skutecznie blokowali słabo skoncentrowanych warszawiaków i trzypunktowa przewaga, którą sobie wypracowali w początkowej fazie seta pozostała przez całą pierwsza część gry paktycznie niezagrożona.

W drugiej partii gospodarze zagrali jeszcze słabiej. Wprawdzie na samym początku zmobilizowali się nieco i na pierwszą przerwę techniczną schodzili, prowadząc jednym punktem, ale chwilę po powrocie na parkiet oddali niewielką przewagę. Prowadzenie częstochowian rosło gwałtownie, a po stronie Inżynierów gra przestała sie kleić kompletnie. Kulały wszystkie aspekty gry, a najgorzej wyglądało przyjęcie, które było na poziomie 35 proc. Set zakończył się pięciopunktową stratą i wydawało się, że nic nie jest w stanie uratować stołecznych siatkarzy przed kolejną porażką.

Świetny Wierzbowski i przełomowy set Politechniki

Trzeci set zaczął się walką punkt za punkt, lecz znów przewaga była po stronie gości. Warszawiacy jednak stopniowo odzyskiwali spokój i pewność w grze. Przy stanie 9:13 na zagrywce stanął Krzysiek Wierzbowski i po chwili mieliśmy na tablicy wynik 14:13. Goście zaczęli popełniać błędy, siadł blok. Politechnika zwarła szeregi i zaczęła ofensywę. Stołeczni siatkarze wykorzystali szansę, którą dał im Wierzbowski i wygrali seta.

Zobacz: Polonia za burtą Pucharu Polski

Czwarta częśc spotkania była najciekawsza. Goście znów zaczęli od prowadzenia, które utrzymywało sie na pułapie trzech punktów, ale gospodarze nie byli już "chłopcami do bicia". Byli równorzędnym rywalem. Zaczęło funkcjonować przyjęcie (55 proc.) i blok, a po bezradnej i niekonsekwentnej grze nie było już śladu. Częstochowianie byli mimo to bardzo bliscy zakończenia meczu z kompletem punktów. Jednak w tym momencie zdażyła się sytuacja, która odmieniła losy meczu.

Kuriozalne zachowanie arbitra i dekoncentracja gości

Sędzia spotkania podjął kuriozalną decyzję po zagraniu Damiana Wojtaszka ratującego swój zespół przed utratą punktu. W wyniku zamieszania, arbiter pogubił się kompletnie i zaczął rozdawać żółte kartki na prawo i lewo, nie zważając nawet, czy otrzymujący ją zawoodnik ma coś wspólnego z całym zajściem (taką kartkę, anulowaną chwilę później, otrzymał Wojtek Żaliński). Publiczność reagowała wybuchami śmiechu i wołaniem "łajza, łajza". Nawet kibice Częstochowy nie kryli swojego oburzenia. Zajście to podziałało niezwykle motywująco na gospodarzy, rozbijając przy tym kompletnie koncentrację gości.

Zobacz: Koniec światowego tenisa w Warszawie

Sytuacja na boisku zmieniła się nie do poznania. Inżnierowie zaczęli grać, a goście stanęli. Końcówka seta należała do zdecydowanie bardziej zdeterminowanych warszawiaków. Jednak goście nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa i wydawało się, że dadzą radę zamknąć seta. Na szczęście Inżynierowie, widząc tie breaka na wyciągnięcie ręki nie pozwolili na to i zakończyli czwartę odsłonę spotkania 26:24.

Zwycięski tie break Politechniki

Nie od dziś wiadomo, że Politechnika nie jest specjalistą od tie breaków. Najczęściej zawodzą nerwy, spada koncentracja. Tym razem było jednak inaczej. Z atakiem na poziomie 53 porc. gospodarze rozbili zaskoczonych gości, nie pozwalając im na minimalną nawet swobodę. Po chwilowej równowadze Inżynierowie najpierw wyszli na jednopunktowe prowadzenie, które chwilę później urosło do trzech, a nawet pięciu punktów. Sztab szkoleniowy gości był oszołomiony. Zwycięstwo uciekło z rąk, powtórzył się scenariusz z Częstochowy, tyle że w odwrotnej konfiguracji.

Zobacz: Puchar Świata w Judo: dwa srebra dla Polaków pierwszego dnia! [zdjęcia]

Po meczu trener Tytanu AZS Częstochowa Marek Kardos powiedział:

- Po dwóch wspaniałych setach, w których zrealizowaliśmy prawie 90 proc. założeń taktycznych przyszła dekoncentracja, a my jesteśmy zespołem, który jak się zdekoncentruje robi mnóstwo własnych błędów. To spowodowało, że gra zespołowa, która zawsze była naszą wizytówką nagle przeniosła się na drugą stronę boiska. U przeciwników było widać naprawdę dużą determinację, nie była to może wspaniała siatkówka, ale wspaniała walka i wygrana, a to się liczy. Gratulacje dla zwycięskiego zespołu, bo był osłabiony brakiem Zbyszka Bartmana, a to się przekłada na cały system gry. Tym razem pokazali, że potrafią grać nawet z takim osłabieniem.


AZS Politechnika Warszawska - Tytan AZS Częstochowa 3-2 (22:25, 20:25, 25:22, 26:24, 15:9)

AZS Politechnika Warszawska: Salas, Statsenko, Kubiak, Żaliński, Kreek, Nowak, Wojtaszek (libero) oraz Prygiel, Neroj, Wierzbowski, Gałązka

Tytan AZS Częstochowa: Drzyzga, Janeczek, Murek, Gierczyński, Nowakowski, Wiśniewski, Dębiec (libero) oraz Żuk, Hebda, Oczko, Gradowski


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto