Bogusław Leśnodorski: Prędzej czy później zagramy w LM [WYWIAD]
Grywa Pan w pokera?
Tak. Teraz już mniej, po prostu nie mam na to zbyt wiele czasu, ale lubię pokera i karty.
W roli prezesa spisał się Pan jak wytrawny pokerzysta. Wiele zaryzykował - obejmując stanowisko, idąc na rękę kibicom mimo presji ze strony UEFA i wojewody, zwalniając trenera w takim, a nie innym momencie czy zostając współwłaścicielem Legii. Wszystko rozegrał Pan na tyle dobrze, że dziś rządzi Pan świetnie prosperującym klubem, który obronił tytuł, a na atmosferę i frekwencję na trybunach nikt nie narzeka.
Nie myślałem o tym w ten sposób. W pokerze szczęście jest czynnikiem krótkoterminowym, na dłuższą metę nie ma tam przypadku. Tak samo jest z prowadzeniem klubu. Sukcesy Legii są wynikiem ciężkiej pracy ludzi z nią związanych. Nie dostaliśmy nic za darmo.
Jakie to było dla Pana 1,5 roku?
Wyczerpujące. Non stop coś się dzieje, jest coś do załatwienia. Zdaję też sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka na mnie ciąży. Ale nigdy nie żałowałem tego, że tu jestem. Jasne, są ciężkie momenty, lecz nie mam tak, że wolałbym to wszystko zostawić i mieć święty spokój.
Zwolnienie trenera Urbana było najtrudniejszą decyzją, jaką musiał Pan podjąć?
Chyba tak. Na pewno jedną z najtrudniejszych.
Jaką widzi Pan różnicę między drużyną Urbana a tą Berga?
Na boisku wyglądamy trochę inaczej, każdy może to porównać i wyrobić sobie opinię. Osoba pierwszego trenera jest ważna, bo stoi na świeczniku. Ale nam chodzi o sposób funkcjonowania całego sztabu szkoleniowego. Podejście jest trochę inne. Pod wieloma aspektami, nie da się tego wytłumaczyć w kilku zdaniach. Tak samo jak określić, czy jest lepsze, czy gorsze niż wcześniej. Wydaje mi się, że zmiany były konieczne. Drużyna w pewnych okresach musi dostać impuls, a na tym etapie potrzebowaliśmy jak najwięcej nowych rozwiązań, które spowodują szeroko pojęty rozwój klubu. Podniesienia kultury organizacji i tak dalej. Właśnie tak się dzieje.
"Mamy superstadion, kibiców, ale organizacyjnie jeszcze jesteśmy strasznie słabi" - to Pana słowa z wywiadu dla naszej gazety. Przeprowadzonego rok temu.
(śmiech) Teraz jesteśmy dużo lepsi. Poprawiliśmy się właściwie na wszystkich frontach. Dalej jednak mamy bardzo dużo do zrobienia. Chcemy być najlepsi, więc długa droga przed nami. Nie wspominając o tym, że nie ma ona końca, bo zawsze może być lepiej. Dziś wszyscy mówią o Lidze Mistrzów. Prędzej czy później do niej awansujemy, ale jestem przekonany, że po tygodniu euforii wszyscy zapomną o latach oczekiwania na grę w tych rozgrywkach. Będą nowe cele, jeszcze bardziej ambitne.
Cały wywiad tylko w serwisie polskatimes.pl
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?