Mamy czwartek 12 maja. Dzień, w którym nie muszę już się ograniczać. Dzień, w którym mogę zjeść coś innego niż pasztet i serek topiony. Dzień podsumowania.
Czytelnicy, którzy śledzili moje artykuły każdego dnia wiedzą, że menu dań, które sobie przyrządzałem nie było zbyt bogate. Kanapka z pasztetem, kanapka z serkiem topionym, jajka i zupa błyskawiczna - to była moja podstawa.
Zaletą takiego życia jest niewątpliwie wydawanie stosunkowo małej ilości pieniędzy. Poświęcenie na tydzień życia 40zł (a właściwie 39,90zł) jest bardzo „zdrowe” dla naszego budżetu, biorąc pod uwagę, że mieszkamy w stolicy (jednym z najdroższych miast w Polsce). Kolejnym plusem wyznaczenia sobie tygodniowego limitu budżetowego jest trenowanie sprytu i tzw. "kombinowania". Czytając relację z każdego dnia można dostrzec, że były takie sytuacje, kiedy nie wydając ani grosza potrafiłem podjeść (np. degustacje). Wystarczy poszukać odpowiednich miejsc, wystarczy się rozglądać.
Robienie zakupów, podczas których pod uwagę bierzemy tylko i wyłącznie ograniczenia finansowe ma także swoje wady. Ogromną jest niewątpliwie pominięcie kwestii zdrowia. Śledząc ostatnie siedem dni mojego życia łatwo można stwierdzić, że nie było to zdrowe jedzenie. Spożywanie zupki błyskawicznej niemalże każdego dnia, która nie jest w żaden sposób odżywcza, nie zadowoli naszego organizmu. Ponadto nie jadłem prawie w ogóle warzyw, a jogurtów i owoców też było tyle, co kot napłakał. Na dłuższą metę spożywanie produktów o niskiej zawartości witamin nie prowadzi do niczego dobrego. Drugą wadą jaką dostrzegam w takim trybie życia jest oczywiście monotonia w jedzeniu. Spożywając codziennie pasztet i serek topiony, a na obiad „zupę w proszku” to, uwierzcie mi, po tygodniu nie jest to zbyt apetyczne. Urozmaicanie diety jest potrzebne, zdecydowanie.
Reportaż kierowałem przede wszystkim do studentów (choć nie tylko), a student to zwierzę imprezowe. Niestety mając na tydzień 40zł nie mamy dużego pola do popisu. Na kupowanie jedynie najpotrzebniejszych produktów wydałem przez 7 dni 39,90zł. I za co pójść na imprezę? Wejście do wielu klubów kosztuje, a tam, gdzie wstęp jest za darmo, nie chcieli mnie czasami wpuszczać (selekcja, wiadomo). Tak, trudno jest imprezować przy takim trybie życia.
Przedstawiłem ostanie 7 dni mojego życia, w których podjąłem się próby przeżycia w stolicy za 40zł. Udowodniłem, że jest to możliwe. Jak widzicie, takie funkcjonowanie ma swoje plusy i minusy. Sami zdecydujcie, które rozwiązanie będzie lepsze.
Czytaj także:
*Studencie! Przeżyj tydzień w Warszawie za 40 złotych! Zaczynamy reportaż!
*Pierwszy dzień reportażu
*Drugi dzień reportażu
*Trzeci dzień reportażu
*Czwarty dzień reportażu
*Piąty dzień reportażu
*Szósty dzień reportażu
*Siódmy dzień reportażu
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody